O kasztanowym mydle Wikingów opowiedział mi Franek, syn Moniki ze zlotu zielarskiego. Ten sam, który w wieku 3 lat potrafił odróżnić liście łopianu od lepiężnika różowego, czym bardzo mi zaimponował. Franek ma już 10 lat więcej i teraz interesuje się głównie historią, jednak pięknie wyłapuje survivalowo-botaniczne ciekawostki.
Kasztany do prania i mycia?
Wikingowie powszechnie uważani są za brudasów, tymczasem badania archeologiczne ujawniły, że na tle średniowiecznej Europy wyróżniali się czystością. Wykorzystywali nawet naturalne źródła saponin, jak owoce kasztanowca – do higieny osobistej i do prania.
Saponiny – ta nazwa kojarzy się z mydłem, prawidłowo. To naturalne substancje myjące, lekko się pienią i usuwają napięcie powierzchniowe – usuwanie brudu jest wtedy łatwe. Saponiny są dobrze znane z orzechów piorących i mydlnicy. Kasztanowe saponiny noszą nazwę escyna, mają szerokie zastosowanie lecznicze i kosmetyczne. Pisałam o tym w poprzednim poście Zbieramy kasztany. W wielkim skrócie: zapobiegają powstawaniu pajączków i wysuszaniu skóry.
Mydło z kasztanów – przepis
Wykonanie mydła jest dziecinnie proste: obierz 10 kasztanów z rudej skórki, dolej 200 ml destylowanej wody, zmiksuj na gładką masę. Gotuj 3 minuty na wolnym ogniu, cały czas mieszając. Mydło w płynie gotowe – stosuj do mycia całego ciała i do prania delikatnych tkanin. Jest lepkie, gęste, o konsystencji bitej śmietany i pieni się delikatnie. Nadaje skórze niezwykłą miękkość.
Sprawdź też olejki eteryczne do prania – które warto dodawać i dlaczego.
Jak przechowywać takie mydło
Mydło kasztanowe w płynie ma bardzo krótką trwałość, szybko fermentuje i pleśnieje. 2 – 3 dni można przechowywać w lodówce, można również wysuszyć. Zalecane w sieci formowanie i suszenie kasztanowych mydeł w kostce to zadanie skazane na niepowodzenie (pleśnieje i pęka). Warto natomiast wysuszyć mydlany proszek, będzie to fajny peeling – maseczka, szczególnie polecana dla cery naczynkowej. Proszek mydlany suszymy rozłożony cienką warstwą na papierze do pieczenia. Przed użyciem moczymy porcję proszku w gorącej wodzie.
Zaprezentowałam moje mydło z kasztanów Wikingom z Wolina. Nie byli zainteresowani – nie mieści im się w głowie, skąd w średniowieczu Wikingowie mieli brać kasztany? To roślina rodem z Bałkanów, na tereny dzisiejszej Polski trafiła w XVI wieku. Wiemy jednak, że dla Wikingów mapa Europy miała całkiem inny wymiar, nie zważali na odległości, przemierzali w swych łodziach setki kilometrów. Nawet w rejony występowania kasztanowców.
Ciekawostka: liście kasztanowca również zawierają sporo saponin, przydatne jako surwiwalowe mydło – zerwij kilka liści, zgnieć na papkę, polej wodą i umyj się 🙂
Ten post ma 26 komentarzy
„Slow shower” – takie właśnie mam skojarzenie z tym mydłem. Proces tworzenia mydła i czas jego trwałości są slow. W czasach, gdy mnóstwo jest fast, od razu pokochałam ideę tego pieniaczka 😉 A jeszcze skóra po nim taka gładka, hm. Podoba mi się 😀
Dr. Wojciech Roeske w Zarysie Fitoterapii z 1955 zaleca też kasztany zamiast płynu do kąpieli, aż muszę wypróbować ten slow bath
a mi się teraz przytrafiło popełnić szampon z orzechów piorących, mydlnicy, odwaru z rozmarynu i tymianku, odrobiny oleju z pestek śliwy, mleczka pszczelego w glicerynie, resztki wit. E i kilku kropelek olejków rozmarynowego i z drzewa herbacianego. Zagęściłam całość gumą celulozową, bo wiem, że zbyt płynny szampon z orzechów piorących szczypie w oczy jak cholera. Zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂 dziś wielka próba.
Dziękuję Ci strasznie, bo zaciekawiłaś mnie tymi kasztanami. Całe szczęście wiem, gdzie szukać u siebie zdrowych drzew 🙂 Na pewno wypróbuję przepis na kasztanowe mydło wpłynie.
Hmm… Wrzuciłam ostatnio 5 kasztanów do mojej nalewki i się zastanawiam czy dobrze zrobiłam, bo Klaudyna Hebda z Zielonego Zakątka mówi że mają składnik który jest trujący dla naszego organizmu.
Blondynko, kasztany są szkodliwe, jeśli stosujesz niezgodnie z zaleceniami (spożywasz całe kasztany, mąkę kasztanową, biały osad z nalewki, za dużą ilość nalewki kasztanowej) Sprawdz w poście Zbieramy kasztany.
Świetny przepis i super zdjęcia.
Ja robiłam mydło z kasztanów na bazie wywaru z siemienia lnianego. Liczyłam na to, że uda mi się dzięki właściwościom klejącym siemienia, zrobić nie pękającą kostkę. Nic z tego. Dlatego również uważam, że idealną dla tego produktu jest konsystencja papki. Można do niej dodać jakiegoś olejku eterycznego lub wodnego wyciągu z dowolnego ziółka 🙂
A, zapomniałam dodać, że bardzo podobają mi się kotły Wikingów!
Po przeczytaniu tego postu spadlam z wrazenia ze stolka – potluczenia posmarowalam natychmiast olejem magnezowym i ruszylam po ostatnie kasztany. Absolutna rewelacja, wlasnie sie umylismy :))) W sieci wynalazlam takze informacje, ze takie obrane kasztany mozna tez wrzucic do pralki, zamiast proszku do prania (zapewne w woreczku). Juhuuu! Co roku napycham sobie kieszenie tymi brazowymi grubasami, teraz wiem, co z nimi mozna zrobic!
o, pomysł z praniem koniecznie muszę wykorzystać!
Inez, a możesz podpowiedzieć jak zrobić mydło lniane w płynie? Takie mydło jest bardzo uniwersalne nadaje się do mycia rąk, ciała jak i mycia wszelakich powierzchni: podłóg, płytek itp.
Inez 🙂 jakieś półtora miesiąca temu zebrałam ostatnie kasztany i zalałam je alkoholem jednak nie podgrzewałam go wcześniej i stoi sobie ten słoik z kasztanową nalewką i nie bardzo mam pomysł co dalej z jego zawartością zrobić? mogę tym smarować moje żylaki czy coś jeszcze do kasztanów dodać?
witam, jestem zachwycona Twoja stroną a dotarłam szukając nasion marchwi dzikiej. Napisałaś , że „Warto natomiast wysuszyć mydlany proszek” – jak to zrobić ? czy te rozgotowane mydliny rozłożyć na papierze i wysuszyć, nie łapię ;-( pomóż. Pomysł jest genialny, zdjęcia świetne, blog wspaniały 🙂
Dzięki, tak właśnie, tę masę budyniową mydlinową na papier i wysuszyć.Szkoda , że tak mało miałam kasztanów, może wersja z chlorkiem magnezu byłaby też fajna, to dobry konserwant. Zapraszam często <3
błyskawica jesteś 🙂 przez Ciebie albo dzięki Tobie urwałam się dziś z pracy, żeby ocet robić- oj naczytałam się i zazdrość (inspirująca) mną zawładnęła 😉 Wydawało mi się, że intensywnie stosuję zioła w kuchni i poza, ale przy Twoim blogu zaniemówiłam. Myślę, że jeszcze wiele pytań Ci zadam. No to do roboty
Urwałaś się z pracy, żeby zrobić ocet?
tak, no możenie ocet nie był głownym powodem 😉 ale nastawiłam. a teraz wczytuję się w resztę
zastanawiałam się czego można Ci życzyć na Nowy Rok i wyszły mi właściwie życzenia dla siebie: wydaj książkę! Rzucam się po Twoim blogu i wszystko bym naraz chciała zrobić. Realizujesz moje mrzonki „nie kupuję” . Moi przyjaciele na dzień dobry częstują się goździkami. Dziś umyłam głowę mąka z cieciorki a ocet jest gotowy. Baaaardzo dziękuję za to wszystko.
A byłaś na Wolinie podczas Festiwalu Wikingów? Fajna impreza, chociaż tłumy nieziemskie 🙂
A pomysł na kasztanowe „mydło” zostawiam sobie na kolejną jesień 🙂
Ola, jasne. To jesteś z mojej okolicy, skoro wiesz o tym? Ja Goleniów.
Niestety nie jestem z Twojej okolicy. Mieszkam w Gliwicach, a zachodniopomorskie odwiedzamy tylko w lecie – głównie Wisełkę na Wolinie. Nasze ulubione miejsce nad Bałtykiem 😀
A gdyby okrasić to mydło eko konserwantem to myślisz, że postałoby dłużej?
niebawem poeksperymentujemy
Inez, czy masz już może sposób na zakonserwowanie mydła w płynie z kasztanów?
właśnie testuję z glukonolaktonem i benzoesanem, czyli ecoconserwant GSB
I jak poszły testy? Też jestem ciekawa jak to zakonserwować 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.