Czarny kot i długowłosa dziewczyna z kolekcją ziół. To budzi różne skojarzenia. Jest to pięknie opisane tutaj, nie wiadomo dlaczego pod tytułem „Akcesoria czarownic”. Oczywiście, dwa czarne koty zaprzęgam wieczorami do swojego wozu, a trzeci kot strzeże dostępu do skarbca. Kot Łowca, w skrócie Owca, zbiera ze mną zioła.
Łowca ma skomplikowaną osobowość, łączy charakter psa i kota. Jest rasowym kotopsem. Chadzamy sobie razem po łąkach i lasach. Blisko domu i daleko od domu. Świetnie komentuje nowe rośliny – wącha, testuje, zbiera nasiona swoim gęstym futrem. Odnajduje dla mnie nowe siedliska uczepu, piołunu i żywokostu. Nastroszoną sierścią alarmuje o niebezpieczeństwie i rozśmiesza mnie radosnymi figlami. A przede wszystkim znakomicie się prezentuje, jak na zdjęciach z makówkami w tle.
We wrześni zbieraliśmy z Łowcą nasiona maku wątpliwego. Zabawa przednia. Nasiona 4 razy mniejsze od tych znanych z makowca. Ta odmiana ma niską zawartość alkaloidów więc nie jest ścigana przez antyterrorystów. Można sobie rozsiać na łące, dla przyjemności patrzenia i na surowiec dżemowy (cudne pomysły na 1000 roślin). Po powrocie z makowych zbiorów obowiązkowy posiłek regeneracyjny, najlepiej 19% białka, sporo minerałów i około 40% zdrowego tłuszczyku. Skąd takie proporcje? To krótka charakterystyka składu maku niebieskiego, znanego ze świątecznego makowca. 40% zdrowego tłuszczyku to olej makowy, o którym możemy przeczytać:
Zażywanie oleju makowego daje dużo korzyści organizmowi:
– zmniejsza tendencje do wytrącania się złogów żółciowych i powstawania kamicy żółciowej, pobudza przepływ żółci,
– przyspiesza gojenie ran na skórze i owrzodzeń na błonach śluzowych,
– stabilizuje strukturę śródbłonków naczyń krwionośnych, zmniejsza kruchość naczyń krwionośnych
– stabilizuje strukturę nabłonków, pobudza regenerację tkanki nabłonkowej w układzie pokarmowym, moczowym, płciowym i oddechowym,
– zmniejsza ryzyko wystąpienia zatorów naczyniowych i sklerozy,
– jest źródłem czynników lipotropowych, nefroprotekcyjnych, kardioprotekcyjnych i hepatoprotekcyjnych (ochronnych dla nerek, serca i wątroby),
– podnosi ogólną odporność organizmu na infekcje,
– poprawia skład wydzielanego łoju, zapobiega powstawaniu zaskórników i hamuje nadmierne rogowacenie naskórka oraz mieszków włosowych,
– przeciwdziała suchości skóry,
– pomaga w terapii hipercholesterolemii, hiperlipidemii i cukrzycy. źródło Łuskiewnik
Takie znakomite właściwości to zasługa kwasów tłuszczowych omega-6, głównego komponentu makowego oleju. ( dokładniej: 13% kwasów tłuszczowych nasyconych, 20% jednonienasyconych kwasów tłuszczowych i ponad 60 % wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, głownie omega 6, zawartość omega – 3 do 5% (źródło USDA).
Zjadam moją porcję cudownego oleju w masie makowej o nazwie makmiód – to mielone nasiona maku z dodatkiem miodu, powideł śliwkowych i siemienia lnianego – świetne solo i jako nadzienie do naleśników. Nie poddaję nasion obróbce termicznej, nie niszczę omega bogactwa. Mak na zimno jest zdecydowanie cenniejszy, niż ten z piekarnika np. w makowcu. Inny pomysł na makowe danie – pralinki.
Suche nasiona maku mielę ręczną maszynką do ziaren, zabytkowy Spong – radzi sobie z każdym surowcem. Mielone nasiona przechowuję do dwóch dni w zimnym miejscu.
Nasiona maku – super kosmetyk.
Mielone nasiona zalewam naparem ziołowym (2 łyżki naparu na 2 łyżki nasion), mieszam – powstaje emulsja. Nakładam na skórę twarzy, jak maseczkę. Już po minucie skóra zyskuje aksamitną gładkość, poprawia się stan nawilżenia. Działanie spektakularne. Masuję twarz, a drobinki makowe działają jak peeling, usuwają martwy naskórek. Tę samą emulsję zastosować można na skórę całego ciała, co kilka dni – zamiast kremu, lotionu czy innych kosmetyków. Emulsja ma również działanie lecznicze, koi podrażnienia i swędzenie. Mak nie wywołuje reakcji alergicznej.
Tak oto kolejna porcja jedzenia trafia na półkę z luksusowymi kosmetykami. Pojemnik z nasionami maku zajmie miejsce obok oliwy, masła kokosowego, mąki z ciecierzycy i owsa, jogurtu. To taka trochę magia – oto powszechnie znany surowiec nabrał nowego blasku. Zdejmuję z nasion zły czar 🙂 Smacznego, pięknego i dużo słońca.
Ten post ma 11 komentarzy
Wiedziałam w dzieciństwie co dobre,,,pożerałam cenne nasiona prosto z makówki..przechylało się głowę i wsypywało wprost do buzi..pycha…:))
No pewnie. Mam wrażenie, że w niektórych krajach makowe nasiona utożsamiane są z narkotykami, panuje nawet przekonanie, że po spożyciu bagietki z makiem test narkotykowy jest pozytywny. Ziarna dostępne w naszych sklepach mają bardzo niewielką zawartość opiatów. W innych krajach bywa różnie, nasiona mogą być pokryte mleczkiem makowym (surowiec do prod. opium). Handel nasionami maku jest zakazany w niektórych krajach, np. Arabii Saudyjskiej
No tak, w naszym klimacie mak ogólnie produkuje znikome ilości opiatów, ale trzeba pamiętać,że ilość wytwarzanych przez roślinę związków czynnych biologicznie zależy w dużej mierze od klimatu (a nawet mikroklimatu) oraz ekspozycji na warunki stresowe (bo znaczna część tych zw. służy do obrony)
Np. owoce bzu czarnego rosnącego w Anglii nie mają właściwości przeczyszczających, tak jak te które rosną u nas – a gatunek jest ten sam
Wydaje mi się wiec prawdopodobne że w klimacie Arabii Saudyjskiej mak może produkować znacznie więcej opiatów (zresztą czy to nie z tamtej części świata znamy opium ?)
Wiedźmo Florentyno, super, nie wiedziałam, że w Anglii czarny bez inaczej się zachowuje. Rzeczywiście, zawartość alkaloidów idzie w parze z warunkami naturalnymi. To wyjaśnia sprawę, dlaczego moje pędy czarnego bzu nie wywołują przeczyszczania, a te z pd tak,
Inez – Octowa Wróżko czy ziarenka maku można dodać do octu jabłkowego? Czy takie połączenie będzie miało jakieś pozytywne skutki? PS czytam Twojego bloga od niedawna dzięki Klaudynie i jestem już uzależniona:) dobrze, że Cię mamy
Dziękuję 🙂 ocet makowy z ziaren to chyba nie bardzo, lepiej olej (macerat olejowy) Można jednak do tej emulsji pielęgnacyjnej dodać trochę octu, dla zakwaszenia. A z drugiej strony – eksperymentuj i opisz swoje doświadczenie, to ciekawe!
W dzieciństwie bardzo mi smakował chleb z makiem. W sumie teraz też go lubię, tylko gorzej o taki dobry, porządny :).
Przydaliby się krewni w lubelskim 🙂
Chyba już nie pamiętam smaku domowego maku, takiego z ogródka. Niestety, ten sklepowy jakoś do mnie nie przemawia. Już nawet świąteczne makowce mi nie smakują, jak kiedyś. Po tym wpisie, Inez chyba na nowo spojrzę na ten mak 🙂 A tego w malutkich makówkach nigdy nie widziałam, czy to te roślinki, które latem kwitną czerwono na łąkach?
Maniu, tym maków to znaczna ilość gatunków jest, ten czerwony z łąki super 🙂
też mam takiego kota do spacerów:) mój jest trochę bardziej umaszczenia żbikopodobnego 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.